Connect with us

NIERUCHOMOŚCI INFORMACJE

Deweloperzy mówią, jak wojna zmieniła rynek nieruchomości

Published

on

Inwestycja In Place, fot. Marvipol

Czy w obliczu wojny w Ukrainie, wyższych stóp procentowych i postępującej inflacji, Polacy nadal chcą kupować mieszkania? Jak te czynniki odbiły się na wynikach sprzedaży? I czy wraz ze zdolnością kredytową, będą również spadać ceny mieszkań? Zapytaliśmy o to największych deweloperów.

Mniejszy ruch w biurach sprzedaży wskazuje jedno – część potencjalnych klientów zaczęło obawiać się o swoje portfele i wstrzymują decyzję o zakupie mieszkania. Sytuacja na rynku nieruchomości po I kwartale nie jest jednak tak zła, jak prognozowało wielu ekspertów. Możliwe, że spadek sprzedaży jest przejściową tendencją.

– Obecna sytuacja ma wpływ na większość branż w naszym kraju. Dostrzegamy pewne zamrożenie na rynku nieruchomości, porównywalne do 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia koronawirusa. Bardzo uważnie obserwujemy sytuację gospodarczą i czynniki ekonomiczne, które sprawiają, że zmniejsza się zdolność kredytowa i, w konsekwencji, możliwości zakupu mieszkań przez Polaków. Uważamy jednak, że taka sytuacja ma charakter przejściowy. W najbliższym czasie rynek będzie mniejszy, ale nie jest to dla nas powodem do niepokoju. Mamy zgromadzony solidny bank ziemi. I koncentrujemy się na otwieraniu i kontynuowaniu projektów, które są wysokomarżowe. W mniejszym stopniu zależy nam na biciu rekordów sprzedaży. Mieszkania były, są i będą dobrą inwestycją, która pozwala uchronić oszczędności przed inflacją, a w długim terminie uzyskać spory zwrot – mówi nam Andrzej Gutowski, wiceprezes, dyrektor sprzedaży RONSON.

Advertisement

W podobnym, raczej optymistycznym tonie, komentuje obecną sytuację na rynku nieruchomości Zbigniew Juroszek, prezes zarządu ATALu.

– Tegoroczne, niższe niż przed rokiem, plany kontraktacji wynikają z ostrożności. W obecnej sytuacji szacujemy osiągnięcie ok. 75% tego, na co liczylibyśmy w normalnych okolicznościach. Jest to bardzo konserwatywny szacunek. W tej kalkulacji uwzględniamy spowolnienie decyzji po stronie kupujących spowodowane niepewnością. Klienci oraz banki muszą znaleźć złoty środek, jak finansować się w okresie przejściowym, kiedy pieniądz jest droższy. Nie należy spodziewać się jednak gwałtownego odejścia klientów od zakupów nieruchomości. Uważamy, że wciąż w Polsce mamy strukturalny niedobór mieszkań, który stymuluje rynek – mówi developermagazine.pl, Zbigniew Juroszek.

Tymczasowe zmniejszenie zainteresowania ofertą sprzedażową, potwierdził nam również Marvipol Development. Jednak i ten deweloper wie, że klienci wciąż będą inwestować w nieruchomości.

Advertisement

–  Marvipol Development oferuje lokale w dwóch liniach produktowych. Lokale w linii Prestige nabywane są najczęściej za gotówkę. Natomiast przygotowując ofertę mieszkań w linii popularnej zwracamy uwagę na trendy i możliwości zakupowe klientów. Średnia powierzchnia mieszkań w tej linii to mniej niż 50 m2, zatem są to mieszkania dostępne i kredytowane. To założenie potwierdza się w procesie sprzedaży In Place przy ul. Instalatorów w Warszawie. Oczywiście liczymy się z tym, że tempo sprzedaży może być mniejsze. Natomiast, co istotne – sprzedaż projektu rozłożona jest na około 24 miesiące. W momencie wybuchu wojny w Ukrainie, analogicznie jak to miało miejsce w pandemii ogłoszonej w marcu 2020 roku, ruch w biurach sprzedaży ustał na około tydzień. Aktualnie nie odnotowujemy rezygnacji z zawierania umów na skutek wojny – przekazała nam Agnieszka Litwińska, dyrektor sprzedaży i marketingu spółki.

Jak w odniesieniu do powyższego, kształtują się zatem wyniki sprzedaży po I kwartale 2022 r.?

–  ATAL w pierwszym kwartale 2022 roku zakontraktował 754 lokale. W styczniu podpisano 267 umów deweloperskich i przedwstępnych, w lutym 226, natomiast w marcu było to 261. W I kwartale 2021 roku ATAL sprzedał 842 lokale – informuje Zbigniew Juroszek, prezes zarządu.

Deweloper prognozuje tegoroczny potencjał sprzedaży (umowy deweloperskie i przedwstępne) na poziomie 3000 – 3 500 lokali.

Advertisement

Nieco gorsze wyniki po I kwartale, w stosunku do wyników z analogicznego okresu, osiągnął Dom Development. Spółka podała w komunikacie, że zakontraktowała 758 lokali netto, w tym: 385 lokali w Warszawie, 236 w Trójmieście, 84 we Wrocławiu i 53 w Krakowie. Dla porównania, w I kwartale 2021 r., Dom Development sprzedał 1084 lokale, a więc spółka zanotowała 30-procentowy spadek sprzedaży. Natomiast Marvipol, mimo niewielkiego spadku, cieszy się sukcesem nowej inwestycji.

– W I kwartał 2022 wkroczyliśmy ze stosunkowo niewielką ofertą mieszkań, co wynika to z faktu, że prawie 85% z 800 lokali, które są budowie, zostało sprzedanych w ubiegłym roku. Tym bardziej cieszy powodzenie naszego nowego osiedla In Place na warszawskim Rakowie, które wprowadziliśmy do oferty w połowie lutego i wraz ze startem sprzedaży podpisaliśmy kilkadziesiąt umów rezerwacyjnych i deweloperskich. Ogółem I kwartał 2022 zamknął się liczbą 67 umów w stosunku do 83 umów zawartych w I kwartale 2021 roku – mówi Agnieszka Litwińska dyrektor marketingu i sprzedaży. Osiedle In Place zostanie zrealizowane na granicy dwóch warszawskich dzielnic, Ochoty i Włoch. W ramach I etapu zaplanowano dwa budynki, obejmujące łącznie 365 mieszkań i 6 lokali usługowych. Jednak oferta Marvipolu ma być o wiele większa, co pozwoli na wzrost sprzedaży w obecnym roku.

– W roku 2022 Marvipol Development zdecydowanie poszerza ofertę, w związku z tym spodziewany jest wzrost liczby sprzedanych lokali. W latach 2020-2021 firma znacząco powiększyła bank nieruchomości, w odniesieniu do których teraz przygotowujemy 16 projektów. Liczba sprzedanych mieszkań związana jest bezpośrednio z liczbą oferowanych lokali, aktualnie oczekujemy na wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę łącznie na 116 tys. m2 PUM – dodaje Litwińska.

Advertisement

Wzrost sprzedaży po I kwartale zanotowała natomiast Develia, która poinformowała o wynikach za pośrednictwem Linkedin. Spółka sprzedała 603 mieszkania, wobec 580 lokali w analogicznym okresie 2021 r.

– Mimo tego, że obecne warunki rynkowe są bardziej wymagające i dodatkowo sytuacja geopolityczna jest niepewna, osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Wpływ na to miała przede wszystkim szeroka oferta, którą znacznie zwiększyliśmy na przełomie roku. Tylko w I kwartale tego roku wprowadziliśmy do sprzedaży ponad 1200 mieszkań. Obecnie klienci mogą wybierać spośród blisko 2200 lokali dostępnych w ofercie Develii, co jest naszym wyróżnikiem w sytuacji, gdy wielu deweloperów ma problemy z podażą mieszkań – podsumował Andrzej Oślizło, prezes Develii.

Ten rok będzie jednym z najciekawszych w branży deweloperskiej. Sytuacja zmienia się na tyle dynamicznie, że wyniki za kolejny kwartał mogą się diametralnie różnić od tych z początku roku. Dla jednych na plus, dla innych na minus.

Advertisement

NIERUCHOMOŚCI INFORMACJE

Norbert Kurek: Zanieczyszczony grunt to ryzyko. Ale również szansa

Published

on

Norbert Kurek, członek zarządu i dyrektor generalny Remea Polska, fot. mat. prasowe

Wchodzą tam, gdzie wielokrotnie przekroczone normy chemicznych substancji zagrażają zdrowiu człowieka. Naprawiają tereny zniszczone przez poprzednie pokolenia. I przywracają je lokalnej społeczności. — Nieszczęście naszej działalności jest takie, że nie widać tego, co jest pod ziemią, a to jest najbardziej niebezpieczne — mówi Norbert Kurek, dyrektor generalny Remea, która od 9 lat świadczy w Polsce usługi remediacji, rekultywacji i rewitalizacji gruntu i wód gruntowych.

Developer Magazine: Czy ludzie kupując mieszkanie wiedzą, że zamieszkają w sąsiedztwie terenów zanieczyszczonych? Tam, gdzie są wielokrotnie przekroczone normy? Czy oni wiedzą, że każdy dzień w nowym domu może skrócić im życie?

Norbert Kurek: Są takie miejsca, gdzie lokalna społeczność ma ogromną świadomość, że to jest duży problem. W tych regionach jest to mocno nagłaśniane i dyskutowane również z administracją lokalną. Niestety to nie dociera  szerokim echem do pozostałej części Polski.

Advertisement

Często tereny zdegradowane to są działki, które historycznie były terenami Skarbu Państwa, np. fabryki, które były zarządzane 40, 50 lat temu przez Skarb Państwa, więc znamy sprawcę. A skoro znamy sprawcę to znamy płatnika, który powinien problem rozwiązać. I tu temat wraca do samorządów czy do administracji centralnej tj. rządu, bo to są pieniądze Skarbu Państwa. Czasami jest tak, że politycznie nikt nie chce głośno mówić o tych problemach.

W Polsce to się zmienia. My w kraju zaczęliśmy działalność w 2015 roku, gdzie próbowaliśmy zrozumieć jak ten rynek działa. Wiedzieliśmy wtedy, że świadomość dotycząca zanieczyszczeń gruntu i wody gruntowej jest bardzo niska.

Koksownia Orzegów była terenem skażonym, wraz z dzikim wysypiskiem śmieci. Nie można było tam nawet wejść. Teraz bawią się tam dzieci, dorośli spacerują alejkami, a młodzież może zjeżdżać z góry saneczkowej. Ile taki projekt kosztuje waszej pracy?

Advertisement

Poza tym wszystkim jest dużo elementów, których tak naprawdę nie widać, bo wszystko jest w ziemi. Tam była stara koksownia węgla, która jako produkt uboczny wytwarzała np. smoły i różnego rodzaju zanieczyszczenia, których teoretycznie nie widzieliśmy. To nie było proste zagadnienie pod względem konieczności doprowadzenia terenu do bezpiecznego mając na uwadze cel publiczny. Żeby sprostać wymaganiom, zaimplementowano nowe rozwiązania z zakresu remediacji. Wprowadziliśmy technologię szczelnych barier z bramami, które przechwytują mogące się pojawić zanieczyszczenia. Płynące wody gruntowe są oczyszczane w bramach na specjalnie zaprojektowanych i przygotowanych złożach,  dzięki czemu proces jest pod stałą kontrolą. Żeby można było rozpocząć pracę, potrzebna była też współpraca z zamawiającym, której nikt nie widzi. Tę relację buduje się pomiędzy inwestorem a firmą wykonującą. Pamiętajmy, że jest tam gro pozwoleń, które trzeba w międzyczasie zdobyć, cała masa uzgodnień pomiędzy inwestorem, jego oczekiwaniami, a tym, co rzeczywiście zostało sprecyzowane w dokumentacji projektowej czy przetargowej. No i tu jest kompromis, który dwie strony muszą znaleźć. Z jednej strony inwestor musi być zadowolony z efektu całościowego, z drugiej strony firma pracuje, żeby zarobić. Co najważniejsze, był to projekt, z którego obie strony był finalnie zadowolone.

przykład pracy spółki remea, czyli rewitalizacja koksowni orzegów

Skoro niektórych zagrożeń w ogóle nie widać, to dlaczego zwracają się do was samorządy czy deweloperzy? A pewnie w przyszłości również przemysł. Czy to jest tak, że widzą oni potrzebę badania gruntu, czy jest to kwestia czyichś wskazówek?

Myślę, że wszystkiego po trochu. Z tego względu, że jesteśmy w UE, mamy dyrektywy europejskie, które są zaimplementowane w Polsce, mamy regulacje szczegółowe, różnego rodzaju ustawy i rozporządzenia, które doprowadzają pewne wymogi do standardów europejskich. Jednym z takich rozporządzeń jest to dotyczące badania powierzchni ziemi w zakresie zanieczyszczeń. Przystępując do realizacji, należy przeprowadzić ocenę prawdopodobieństwa występowania zanieczyszczeń. Jeżeli mamy tereny, które są terenami postindustrialnymi, poprzemysłowymi, które dzisiaj nie są wykorzystywane, to można domniemać, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogą tam występować różnego rodzaju zanieczyszczenia. Oczywiście związane jest to ze standardami, które mieliśmy 30 czy 50 lat temu i świadomością ludzi, którzy pracowali w przemyśle, ale też ze świadomością całego społeczeństwa, jeżeli chodzi o zanieczyszczenia. Nie przejmowaliśmy się tak bardzo, gdzie te zanieczyszczenia zostawiamy, składujemy, czy te miejsca składowania są odpowiednio zabezpieczone. Po zakończeniu działalności nikt nie sprawdzał, czy tereny są czyste, czy są zanieczyszczone. A dzisiaj te tereny postindustrialne, poprzemysłowe są terenami bardzo atrakcyjnymi, bo są często w środku miast lub są bardzo dobrze skomunikowane.

Advertisement

Podjęliście się remediacji Stawu Kalina na Śląsku, po tym, jak pierwotnie wybrana firma nie poradziła sobie z zadaniem. Po 44 miesiącach zakończyliście projekt. Czy to jest sukces w tej branży?

To był bardzo wymagający projekt. Znaliśmy historię niepowodzenia firmy, która w pierwszym etapie wygrała pierwszy przetarg i przystąpiła do realizacji. Zaczęliśmy to analizować z naszego punktu widzenia, jak my byśmy to zrobili. Tak naprawdę wiedzieliśmy, że firma, która zaczęła prace, rozbiła się o ważny element, czyli o remediację. Na tym ta firma się nie znała. Tu mamy do czynienia z zanieczyszczeniami chemicznymi, które znajdowały się w wodzie stawu, w osadzie i płynęły razem z wodami gruntowymi. Były tam bardzo wysokie stężenia zanieczyszczenia. Wartości fenolu przewyższały kilkusetkrotnie dopuszczalne wartości. Ludzie przez ostatnie 40 lat byli narażeni na oddziaływania tych zanieczyszczeń. Przyjeżdżając do Świętochłowic kilka lat temu, fenol było czuć z daleka. To jest specyficzny zapach. Po wykonaniu tego projektu, dzisiaj chodząc po ścieżkach i wokół stawu nie ma tego zapachu, bo wszystko zostało doprowadzone do wymagań zgodnych z rozporządzeniami. Co było sukcesem? Zrozumienie zagadnienia i zrozumienie ryzyk, jakie występowały na etapie prowadzenia procesu przetargowego. Z tego względu, że po niepowodzeniu firmy pierwotnej, później odbyły się jeszcze dwa przetargi, gdzie próbowano wyłonić kolejnego wykonawcę tych robót i niestety nie było chętnych.

Jednak co zrobiliście, żeby właśnie wasz projekt zakończył się sukcesem?

Advertisement

Problem z oszacowaniem górnych limitów ryzyk powodował, że podjęliśmy decyzję, że jeżeli inwestor nie zrozumie, gdzie jest problem, dlaczego firmy nie chcą brać udziału w przetargu, to niestety nie będzie można tego zrealizować. Po drugim przetargu, który się odbył i skończył niepowodzeniem, zaczęliśmy rozmawiać z inwestorem, jego ekspertami, osobami, które przygotowywały specyfikację, w czym tak naprawdę tkwi problem i jak należy podzielić ryzyka, żeby móc złożyć ofertę i zagwarantować wykonanie projektu w odpowiednim czasie, ale również w budżecie. To był projekt, który miał ryzyka, ale my wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie nimi zarządzać. Żeby zmieścić się w czasie, który też jest obwarowany karami, ale też zmieścić się w budżecie. Rzeczywiście inwestor słuchał i to zrozumiał. Dostosował zapisy, żeby dało się prace wykonać. I wtedy przystąpiliśmy do przetargu.

Remediacja i rewitalizacja stawu Kalina w Świętochłowicach to jeden z największych projektów w skali kraju, fot. Remea

Czy użyliście tu technologii, którą inni nie dysponują?

Zastosowaliśmy technologie, które wcześniej w Polsce nie były stosowane. Po pierwsze, refulacja czy też wydobywanie zanieczyszczonego osadu ze stawu w taki sposób, żeby był jak najmniejszy kontakt z zanieczyszczeniem, które paruje. Zastosowaliśmy technologię odwadniania osadu, do której sprowadziliśmy z Francji całą instalację do desorpcji termicznej, która umożliwiła rozwiązanie w pełni  problemu osadu. I to był przełom, jeśli chodzi o ten projekt. To była najbardziej uciążliwa działalność z punktu widzenia realizacji, oddziaływania.

Deweloperzy coraz częściej rewitalizują miejsca, w których była prowadzona np. działalność przemysłowa. Tego typu inwestycje cieszą się zainteresowaniem zarówno klientów, jak i okolicznych mieszkańców. Czy ci deweloperzy badają wtedy grunty? Czy brak badań może skutkować na użytkowników po latach. I co wy jako specjaliści możecie im doradzić, żeby tych przykrych konsekwencji po latach uniknąć?

Advertisement

Świadomość wzrasta. Są takie firmy i deweloperzy, szczególnie ci, którzy mają bagaż doświadczeń z zagranicy i to badają. To nie jest problem, bo nawet wykonanie badań to jest ułamek promila kosztów całej inwestycji. Deweloperzy krajowi, w szczególności ci mniejsi, często nie badają. Ale ja widzę, że w ciągu ostatnich 9 lat ta świadomość wzrosła i coraz więcej analiz jest wykonywanych na etapie due diligence, kiedy inwestor myśli o zakupie działki. Często jeżeli teren jest zanieczyszczony i potencjalny inwestor to wie, to wpływa na finalną wartość działki przy negocjacjach. Obecny właściciel terenu musi mieć świadomość, że zgodnie z prawem, odpowiedzialnym za remediację jest właściciel czy władający terenem. Może otrzymać decyzję Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska nakazującą wykonanie remediacji terenu. I będzie musiał to zrobić na własny rachunek. Są deweloperzy, którzy rzeczywiście rozumieją całe zagadnienie, więc podchodzą do tego w sposób odpowiedni. Ale są też tacy, którzy próbują oszczędzić.

W takim razie, jakie były początki waszej działalności w kraju? Trudno było zdobyć zaufanie inwestorów?

To było szczęście w nieszczęściu, powiem szczerze. Zaczęliśmy działalność w 2015 roku. Tak się zdarzyło, że inwestor z zagranicy w Warszawie wykonywał projekt budynku mieszkalnego i spotkał się z problemem zanieczyszczeń. My, mając doświadczenie z zagranicy i spółkę, która mocno działała we Francji w zakresie remediacji, przedstawiliśmy pomysł, jak możemy to rozwiązać i zminimalizować stratę czasową, którą miał. Staliśmy się partnerem i ekspertem, który był w stanie z zespołem międzynarodowym rozwiązać ten problem. Pierwsze wejście mieliśmy dość szybkie i dość łatwo zdobyliśmy pierwszy kontrakt.

Advertisement

Czyli zaczęliście robić to co robicie, bo zauważyliście taką potrzebę u pierwszego inwestora?

Tak. Wytypowaliśmy osoby, które na początku robiły tutaj badanie rynku czy w ogóle jest sens tę działalność prowadzić. Zauważyliśmy, że jest. Były już europejskie dyrektywy dotyczące remediacji czy ochrony środowiska. W Polsce mieliśmy już zaimplementowane pewne rozporządzenia, czyli można powiedzieć, że jako kraj byliśmy przygotowani, żeby takie procesy prowadzić. Może nie byliśmy mentalnie przygotowani jako społeczeństwo, albo nasi inwestorzy nie byli przygotowani, że trzeba to robić, ale zaczęliśmy dużo mówić o tym. m.in. w social mediach. Uruchomiliśmy kampanię Gruntownie badamy zanim zamieszkamy, w której zwracaliśmy uwagę na aspekty związane z zanieczyszczaniem gruntu i wód gruntowych w przypadku zakupu mieszkań. Pokazywaliśmy, że idziemy do dewelopera, pytamy o mury, komunikację itd., ale nie pytamy o to czy ktoś to w ogóle zbadał, czy to nie jest niebezpieczne. Często widzimy, że inwestorzy boją się robić remediację.

Deweloperzy w Polsce nie mają dobrej opinii, więc się nie dziwię, że się obawiają.

Advertisement

Inwestorzy rozumieją kwestie budowlane, to są rzeczy namacalne. Natomiast jeżeli chodzi o remediację, to muszę powiedzieć, że to nie jest takie proste. Patrzę na zespół, który tu mamy. To jest zespół, który składa się z inżynierów budownictwa, geotechników, którzy rozumieją grunt, hydrologów, którzy rozumieją wodę, z chemików, mikrobiologów, inżynierów inżynierii środowiska, inżynierów technologicznych. Mamy bardzo multidyscyplinarny zespół. Nie ma w Polsce takiej specjalizacji, takich studiów, po których ktoś jest przygotowany do wykonywania tych zadań. To jest zespół osób multidyscyplinarnych i próba połączenia w jedno, żeby sprostać zadaniom remediacji. Więc faktycznie, jeśli po stronie inwestora stoją osoby, które zajmują się budownictwem, to one się boją, bo tego nie rozumieją. A jak ktoś nie rozumie, to nie jest w stanie oszacować ryzyk albo nimi zarządzać. Pokazanie, że ma się zanieczyszczony grunt jest ryzykiem, ale może być również szansą.

Dużo firm w Polsce świadczy tego typu usługi? Co wam daje przewagę nad pozostałymi?

Firm jest dużo i nasza konkurencja jest różna. My nie jesteśmy firmą jednej technologii. Nasi klienci mierzą się z różnymi zanieczyszczeniami, dlatego trudno opierać się na jednej. Podchodzimy do klienta w sposób indywidualny i przygotowujemy rozwiązanie, które będzie najbardziej efektywne pod kątem czasowym i finansowym. Technologie można wziąć z rynku, kupić, wszystko jest wymyślone. To jest kwestia umiejętności, poskładania tych technologii i zastosowania ich w danym miejscu do celów remediacyjnych. Na tematach trudnych, jeżeli nie ma technologii w Polsce, to ściągamy ją ze świata. Były projekty jak Staw Kalina, Ruda Śląska czy Zachem, gdzie zbudowaliśmy innowacyjną technologię lub zastosowaliśmy istniejącą, dedykowaną tylko pod te zanieczyszczenia. Wcześniej przeprowadziliśmy szereg testów pilotażowych na miejscu czy badań w skali laboratoryjnej, podczas których próbowaliśmy dobrać procesy, które będą efektywne z punktu widzenia celu, jaki mamy osiągnąć – tak, żeby finalna instalacja czy rozwiązanie były z punktu widzenia użytkowania jak najbardziej efektywne kosztowo.

Advertisement

Który z waszych projektów był najtrudniejszy i ile trwał?

Każdy był trudny w jakimś elemencie, bo każdy był inny. Myślę, że najtrudniejszy był Zachem. Oczyszczaliśmy grunt i wody podziemne na bardzo dużym obszarze.. Zanieczyszczenia były do 25 m poniżej poziomu terenu. To jest bardzo trudne z punktu widzenia różnorodności zanieczyszczeń, ich migracji czy przepływu wody w górotworze. Jak efektywnie je zbierać, wypompowywać, oczyszczać i jako czyste wody iniektować do górotworu tak, żeby budować bariery wodne zabezpieczające teren przed napływem zanieczyszczeń z zewnątrz. To trwało 2,5 roku i poszerzyło nasze doświadczenia.

Ile można zarobić w waszej branży? I czy to jest  w ogóle opłacalne?

Advertisement

Nie mówię, że nie. Nadal prosperujemy od 9 lat i chcemy się rozwijać. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie jest, ale też rynek jest trudny, bo nasza działalność oparta jest na dużych projektach. Duże projekty to raczej klient publiczny, więc to też pieniądze publiczne. To jest mocno uzależnione od finansowania. Mniejsze tematy to tematy prywatne, deweloperzy, przemysł. Ten rynek jest dość niepewny. Nie wszyscy chcą oczyszczać albo w ogóle mówić o tym, że mają zanieczyszczony teren. Jest rynek, gdzie część klientów chciałaby to tylko usunąć zanieczyszczenie, wywożąc je gdzieś z dala od danej działki. I w takich przypadkach wychodzi kwestia niskiej świadomości. Nadal w Polsce mamy też rynek podziemny, gdzie odpady po prostu znikają lub są zagospodarowywane niezgodnie z prawem.

Remea od 9 lat zajmuje się w Polsce remediacją, badaniem gruntu i jego oczyszczaniem, fot. mat. prasowe

Wasze kontrakty dotyczą w całości albo większości naprawy terenów, które zniszczył człowiek?

Tak, oczywiście, a konkretniej poprzednie pokolenia. To może być kiedyś biznes schyłkowy, jeżeli świadomość ludzka będzie na tyle duża, że nie będziemy zanieczyszczać. Dzisiaj w Polsce jesteśmy na takim etapie, że mamy do oczyszczenia bardzo dużo terenów, które ludzie sami zdegradowali lata temu. Teraz świadomość jest większa, zakłady muszą spełniać coraz większe wymagania, są raporty, monitoringi itd., ale to nie znaczy, że tam nie ma zanieczyszczeń. Są tematy remediacyjne, np. w Orlenie i innych zakładach. Jak się prowadzi biznes i ma różnego rodzaju instalacje, zawsze są jakieś awarie, zawsze coś może wypłynąć. To nie jest straszne, ale najważniejsze, żeby to rozwiązać, jak się pojawi, a nie zostawiać na następne pokolenia.

Kto najczęściej korzysta z waszych usług? A kto interesuje się tym najmniej, a powinien ze względu na prowadzoną działalność?

Advertisement

Gdybym policzył projekty w sztukach to na pewno robiliśmy ich więcej dla sektora prywatnego, np. deweloperów mieszkaniowych czy hal. Ale jeśli popatrzę na wielkość kontraktów, to oczywiście to są to kontrakty publiczne. To są duże bomby, bardzo nagłośnione, gdzie ten problem środowiskowy, oddziaływanie, wpływ na człowieka jest ogromny.

Najmniej mamy zleceń od różnego rodzaju zakładów przemysłowych. To jest nasz cel na kolejne lata, żeby być bliżej tych jednostek, bo mamy im do zaproponowania rozwiązania, które pozwolą im usunąć problemy związane z zanieczyszczeniem gruntu czy wód podziemnych. Jesteśmy zwolennikiem rozwiązywania problemu na miejscu jego występowania, w związku z tym propagujemy technologie, które moglibyśmy implementować na miejscu bez rozbierania istniejących instalacji.

Klient prywatny, ale indywidualny, który np. kupuje działkę i buduje dom – tu świadomość jest najmniejsza. Często budowa odbywa się po kosztach i niewiele osób zastanawia się nad problemem ewentualnych zanieczyszczeń terenu. Widzimy wielokrotnie zdziwienie osoby, która kupiła piękną działkę pod lasem, przy jeziorze, a kiedy chce zrobić fundamenty, to okazuje się, że nie może, bo są torfy, słabe grunty. I musi coś z tym zrobić. Wtedy zwraca się do firm geotechnicznych , ale to jest wymuszone, bo inaczej nie zbuduje. W przypadku zanieczyszczeń, niestety jak wcześniej wspomniałem, nie mają wiedzy, że może być problem, bo nie sprawdzają działki pod tym względem. Wielokrotnie mogłoby się okazać, że nie zbudowaliby domu w tym miejscu, mając świadomość oddziaływania tych zanieczyszczeń na ich zdrowie. 

Advertisement

Rozmawiała Edyta Koczwara

(materiał sponsorowany)

Advertisement
Continue Reading

NIERUCHOMOŚCI INFORMACJE

Polski deweloper z podwójną wygraną w Cannes

Published

on

By

Łódzka Fuzja zwyciężył podczas tegorocznych targów MIPIM, fot. Linkedin_Nicklas Lindberg

Fuzja, flagowa inwestycja Grupy Echo – Archicom, zdobyła najbardziej prestiżowe nagrody na światowym rynku nieruchomości – MIPIM Awards. Eksperci docenili wielofunkcyjny kompleks za przywrócenie lokalnej społeczności historycznego obszaru miasta w duchu zrównoważonego rozwoju. Za projekt przestrzeni odpowiada pracownia architektoniczna Medusa Group. 

Wielofunkcyjny projekt powstaje na obszarze 8 ha w otoczeniu historycznej zabudowy, która zyska nowe funkcje. Inwestycja po wielu latach od upadku zakładów Uniontex powraca do Łodzi jako pełnoprawna część miasta. Mieszkańcy znajdą tu ofertę kulturalną, rozrywkową, gastronomiczną, usługowo – handlową, a także budynki mieszkalne, nowoczesną powierzchni biurową, miejski plac (Ogrody Anny) i otwarte, zielone tereny wspólne. Łącznie na 8 ha zlokalizowane będą 22 budynki, z czego 15 to obiekty historyczne.

Łódzka Fuzja z Oskarem nieruchomości

Grupa Echo – Archicom była jedynym deweloperem z Polski nominowanym w tym roku w prestiżowym konkursie MIPIM Awards. Nominację otrzymała aż za dwa projekty: Fuzja oraz Towarowa 22. Pierwszy z nich zwyciężył w kategorii Best Urban Regeneration Project oraz Special Jury Award. To stanowi ogromne wyróżnienie dla polskiego rynku nieruchomości i potwierdza międzynarodowy potencjał oraz wysoką jakość realizowanych inwestycji.

Advertisement

Zobacz także: Nicklas Lindberg: Rozszerzyliśmy działalność o prywatne akademiki

Miastotwórczy projekt na terenach dawnych zakładów włókienniczych

Projekt rewitalizacji pofabrycznych terenów z czerwonej cegły zakłada przekształcenie pofabrycznego serca Łodzi w „miasto 15-minutowe”. Fuzja zajmuje teren o powierzchni 8 hektarów. Z czego 90.000 mkw. stanowią przestrzenie mieszkalne, komercyjne i kulturalne. Znajdują się tu 22 budynki, a 15 z nich to obiekty historyczne. Dla mieszkańców i turystów aktualnie otwarta jest południowa część kompleksu, w której zlokalizowana jest perełka secesyjnej architektury – zabytkowa Elektrownia Scheiblera. Ponadto, znajduje się tutaj rekreacyjny teren – Ogrody Anny, swoją nazwą upamiętniający żonę łódzkiego fabrykanta, Annę Scheibler. W części północnej Fuzji prowadzona jest rewitalizacja kolejnych historycznych budynków, w tym dwóch przeznaczonych na cele mieszkaniowe (łódzkie lofty). 

Fuzja, łódzka inwestycja Grupy Echo – Archicom, fot. mat. prasowe

– Pofabryczny teren dawnych łódzkich zakładów włókienniczych Karola Scheiblera przez wiele lat był niedostępny dla ludzi, niszczał na naszych oczach. Dzięki prowadzonej przez nas rewitalizacji odzyskuje swój dawny blask i ponownie tętni życiem. Postawiliśmy sobie za cel oddanie miastu i jego mieszkańcom miejsca różnorodnego i wyjątkowego. Takiego, które zaoferuje nową jakość życia i spędzania wolnego czasu. I już teraz, jeszcze na etapie realizacji projektu, mogę powiedzieć, że to nam się udało. Fuzja to projekt miastotwórczy, wielofunkcyjny, otwarty na miasto, przyjazny dla mieszkańców, pracowników, lokalnej społeczności i turystów. Jesteśmy dumni i ogromnie cieszymy się, że Fuzja została doceniona na arenie międzynarodowej tak prestiżową nagrodą, jaką jest MIPIM Award. To wspaniałe zwieńczenie pracy i zaangażowania wielu zespołów, które codziennie czuwają nad potężną i wymagającą inwestycją realizowaną na zabytkowej tkance – mówi Nicklas Lindberg, prezes Echo Investment.

Deweloper realizuje inwestycję jest w duchu ESG. Jej kluczowym elementem jest harmonijne połączenie architektury z zielenią. Ponadto, tereny zielone to aż 35% przestrzeni wspólnej. Kompleks jest wyłączony z ruchu samochodowego, priorytetem jest tu ruch pieszych i rowerzystów. Rewitalizacja historycznych budynków odbywa się metodą konserwacji zachowawczej, tak by zachować jak najwięcej oryginalnych elementów. 

Advertisement
Continue Reading

NIERUCHOMOŚCI INFORMACJE

Najlepsza agencja nieruchomości w Dubaju przejeżdża do Polski

Published

on

By

Imobiliare Dubai, agencja z prestiżowym tytułem Najlepszej Agencji 2024 w Dubaju zaprezentuje swoje nieruchomości. 7 marca w Krakowie wraz największymi deweloperami zaprezentuje, jak i w co można inwestować z zyskiem.

Rok 2024 zakończył się spektakularnym sukcesem dla Imobiliare Dubai – firma została uznana za najlepszą agencję nieruchomości w Dubaju, zdobywając prestiżowy tytuł „No. 1 Agency in Dubai” podczas gali Annual Brokers Awards 2024. Wydarzenie, organizowane przez jednego z największych deweloperów w Dubaju, firmę Binghatti, jest uznawane za jedno z najważniejszych wyróżnień w branży nieruchomości.

2024: Rok Sukcesów i Międzynarodowego Uznania

Nagroda Binghatti to tylko jedno z wielu wyróżnień, jakie firma zdobyła w tym roku. W ciągu ostatnich czterech lat Imobiliare Dubai umocniła swoją pozycję jako niekwestionowany lider rynku nieruchomości w Dubaju. Od momentu powstania firma zamknęła transakcje o wartości ponad 790 milionów euro, wykazując się innowacyjnością, konsekwencją i pełnym zaangażowaniem w obsługę swoich klientów.

Advertisement

Oprócz głównej nagrody od Binghatti, firma zdobyła również:

  • Platinum Award podczas Binghatti Broker Awards 2024,
  • Pierwsze miejsce w kategorii Top International Broker na gali Damac Gala Awards 2024,
  • Pierwsze miejsce w kategorii Top International Broker na Azizi Agents Awards 2024.

Te nagrody potwierdzają niezwykłą skuteczność i wysokie standardy obsługi oferowane przez Imobiliare Dubai w niezwykle konkurencyjnym środowisku.

Lider w segmencie nieruchomości luksusowych

Imobiliare Dubai oferuje swoim klientom dostęp do najbardziej prestiżowych nieruchomości w Dubaju, w tym apartamentów i willi w takich lokalizacjach jak Palm Jumeirah, Downtown Dubai czy Dubai Marina. Firma współpracuje z największymi deweloperami w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w tym z Binghatti, Emaar Properties, Azizi Developments, Meraas Holding, Nakheel oraz Sobha Group. Dzięki temu klienci mogą liczyć na ekskluzywne oferty inwestycyjne oraz kompleksowe doradztwo na każdym etapie zakupu.

„Zdobycie tytułu No. 1 Agency in Dubai podczas Annual Brokers Awards 2024 to ogromny zaszczyt dla naszego zespołu. Ta nagroda odzwierciedla pasję, profesjonalizm i zaangażowanie, z jakim podchodzimy do naszej pracy. Jesteśmy niezwykle wdzięczni naszym klientom i partnerom za zaufanie oraz za to, że wybierają nas jako przewodników w procesie inwestycyjnym” – powiedział Mircea Brânzei, właściciel i założyciel Imobiliare Dubai.

Advertisement

Oliver Mitri, współzałożyciel firmy, dodał: „To osiągnięcie motywuje nas do dalszego podnoszenia poprzeczki i świadczenia usług na najwyższym poziomie. Naszym celem jest nie tylko ułatwianie dostępu do najbardziej korzystnych i bezpiecznych inwestycji w Dubaju, ale także przyczynianie się do wzrostu liczby inwestorów z Rumunii i Europy w tym dynamicznie rozwijającym się mieście przyszłości.”

Pełna Obsługa – Od Zakupu po Zarządzanie Nieruchomością

Imobiliare Dubai to nie tylko sprzedaż nieruchomości, ale także kompleksowa obsługa klientów na każdym etapie inwestycji. Firma oferuje wsparcie od momentu podjęcia decyzji o zakupie, przez cały proces nabywania nieruchomości, aż po zarządzanie nią. Usługi obejmują:

  • pomoc w uzyskaniu wizy,
  • zakładanie firm w Dubaju,
  • wsparcie w uzyskaniu linii kredytowej,
  • doradztwo w zakresie wynajmu i sprzedaży nieruchomości,
  • zarządzanie nieruchomościami.

7 marca Imobiliare Dubai zaprezentuje ofertę w Krakowie

7 marca 2025 roku w Hotelu Sheraton Grand Krakow odbędzie się wyjątkowe wydarzenie, które przyciągnie inwestorów i pasjonatów rynku nieruchomości premium. Spotkanie z czołowymi deweloperami z Dubaju to niepowtarzalna okazja, aby zgłębić tajniki inwestowania w jednej z najbardziej dynamicznie rozwijających się metropolii świata. Organizuje je Imobiliare Dubai i Developer Magazine.

Advertisement
Continue Reading
Advertisement
Advertisement
Advertisement

na skróty

Advertisement
Advertisement
Advertisement

najpopularniejsze